Posada asystentki zarządu to praca o charakterze biurowym i teoretycznie powtarzalnym. Jak się jednak okazuje, w praktyce potrafi być bardzo interesująca i niekiedy wręcz nieprzewidywalna. Szczegóły poniżej.
Rutyna to podstawa
Psychologowie twierdzą, że powtarzalne schematy sprawiają, że czujemy się pewnie i bezpiecznie. Nic więc dziwnego, iż większość członków zarządu ma bardzo podobnie. Dlatego też lubią codzienną kawę podawaną o tej samej porze i z tym samym promiennym uśmiechem. Do tego jeszcze poranna prasówka i zaczynamy dzień. Jak twierdzą zgodnie asystentki, największym błędem, który można popełnić na tym stanowisku jest… pojawienie się w pracy później niż członkowie zarządu.
Z kalendarzem w ręku
Po wypiciu kawy nadchodzi czas na ciężką pracę. Na tym etapie niezwykle przydatny okazuje się planer lu kalendarz (w wersji papierowej bądź elektronicznej). Asystentka przekazuje poszczególnym członkom zarządu plan spotkań na dany dzień i przypomina o ważnych sprawach do załatwienia. Czasami jest to podpisanie jakichś umów, czy aneksów, a innym razem przygotowanie przemówienia, czy wystąpienia (w niektórych przypadkach również zlecane asystentce). Tutaj punktem kluczowym jest obowiązkowość, terminowość i zapisywanie wszystkich ważnych spraw. Jak twierdzą asystentki, nie ma gorszej sytuacji niż przeoczyć jakieś ważne spotkanie.
Gotowe na wszystko
Podczas 8-godzinnego dnia pracy może zdarzyć wiele. Popsuty ekspres do kawy, stłuczona zastawa, rozlana kawa, nieoczekiwanie zwiększona ilość uczestników spotkania, zaginiony mail, raport lub inny ważny dokument, czy nawet potrzeba ekspresowej pralni dla szefa. Dlatego asystentka zarządu powinna być niemalże przygotowana na wszystko. Jak twierdzą osoby pracujące na tym stanowisku, najgorsze co może się przytrafić to wpaść w panikę. Jest to absolutnie niedopuszczalne.